Henryk RoguskiMój ukochany Dziadek. Jeden z wielkich księgarzy, który całe swoje życie oddał książkom.
W 1920 roku, mając zaledwie szesnaście lat, rozpoczął pracę w firmie wydawniczo-księgarskiej M. Arct w Warszawie. Po trzech latach praktyki otrzymał samodzielne stanowisko kierownika działu wysyłkowego. Od 1928 roku był pracownikiem tzw. frontowym (bezpośredni kontakt z klientem), prowadząc równocześnie dwa działy - komiksowy i zakupów.
Tak wspomina Go z tych czasów jeden z kolegów, Antoni Bogdański: W tym czasie pracowaliśmy w jednej firmie - pamiętam Go jako poważnego, solidnego pracownika. Potrafił zdobyć zaufanie zarówno swoich przełożonych, klientów, jak i kolegów, miał wśród księgarzy wielu przyjaciół.
W zakładach wydawniczych M. Arcta pracował czternaście lat, następnie przeszedł do znanej firmy J. Mortkowicza Towarzystwo Wydawnicze. Dziadek pełnił tam funkcję kierownika frontu z asortymentem polskim. Był to dom wydawniczy, przez który przewinęło się wiele ważnych nazwisk na trwałe zapisanych w dziejach literatury. Powstanie Warszawskie zastało Dziadka w pracy. Trafił do obozu przejściowego w Pruszkowie, następnie podczas wywózki do Niemiec zdołał uciec z pociągu. Niespełna rok po Powstaniu wrócił do książek. Placówka J. Mortkowicza uległa całkowitemu zniszczeniu, dlatego podjął pracę w warszawskim oddziale "Społem" jako zastępca kierownika w dziale księgarskim. W roku 1949 został przeniesiony do Zakładów Wydawnictw Spółdzielczych, które dwa lata później wcielono do Centrali Wydawniczej Druków. W 1969 roku przeszedł na emeryturę, ale nigdy nie rozstał się z książkami - dużo czytał, segregował swoje bogate zbiory, pieścił ksiązki. Rozpoczął pisanie wspomnień zatytułowanych "Na spotkanie z Książką", które stanowią kopalnię wiedzy i informacji o pracy przy książkach, o księgarniach warszawskich, o Warszawie w latach 1920-35. Wspomnienia były formą przeglądu polskich domów wydawniczych, księgarni i antykwariatów, a także zwyczajów, ciekawostek i tradycji księgarskich. Pisanie wspomnień zostało przerwane pogarszającym się stanem zdrowia, prawie całkowitą utratą wzroku. Wówczas przychodziłam do Dziadka, wspólnie przeglądaliśmy Jego ukochane książki, opowiadałam, co widzę na każdej stronie. Dziadek, by dojrzeć choć troszkę, ustawiał książkę do światła, głaskał z namaszczeniem każdą jej stronę... Choć tak naprawdę w tym czasie Jego "oczami", jak sam mawiał, była ukochana Żona - Helena.
Zmarł 21 września 1984 roku, mając osiemdziesiąt lat.
Tak oto pan Antoni Bogdański napisał po Jego śmierci we wspomnieniu, które ukazało się na łamach "Przeglądu Księgarskiego i Wydawniczego": Z Jego śmiercią księgarstwo polskie straciło wybitnego fachowca i zacnego kolegę. Ubył jeszcze jeden ze starego pokolenia "sprawiedliwych księgarzy"...
Ogromnie ciekawe wspomnienia Henryka Roguskiego, w ktorych opisuje swoje doświadczenia na rynku wydawniczym przedwojennej Warszawy ukazały się nakładem Wydawnictwa Pointa w 2014 roku "NA SPOTKANIE Z KSIĄŻKĄ".
Serdecznie zapraszam!
|